niedziela, 27 lipca 2008

Preludium do urlopu

20 lipca w nocy korzystając z kilku dni wolnych w pracy (moich jak i Asi) wybraliśmy się z tatą nad morze (a dokładnie do Unieścia). Mimo nie napawających optymizmem prognoz na miejscu okazało się, że generalnie prognozy nie sprawdziły się tzn. słońce świeciło aż miło. Podróż przebiegła bez żadnych zakłóceń mimo, że Oliwer po raz pierwszy w życiu odbył tak długą drogę. Przy okazji pobytu nad morzem wraz z tatą wybraliśmy się na dorsza. Połowy przyniosły efekt, ale nie tak piorunujący by zająć się nim lub uwiecznić na zdjęciach (których brakowało ponieważ kiedy brały dorsze nikomu do głowy nie wpadło by robić zdjęcia). Jednakże do domu przywiezione zostało kilka kg fileta dorszowego (póki co nie mającego nic wspólnego z kranówą). Oliwer zapoznał się z morzem jednak temperatura nie pozwalała mu wejść chociaż po kostki. Dorosłemu wykręcała stawy, a co dopiero dziecku. Ale napełniony basen w zupełności zastąpił morze. Ja po raz kolejny przekonałem się, że leżenie plackiem na plaży jest dla mnie sportem ekstremalnym. Oto kilka fotek z pobytu:

To ja. Temperatura wody pozwoliła tylko na takie zanużenie
A oto dziadek pilnuje wnuka

To Asia w swoim żywiole