W końcu upragniony urlop. Rano koło 7 wyjazd do Drezna na lotnisko, a tam już samolotem na Majorkę, a dokładnie do Sun Club Eldorado. Byłem ciekawy jak zniosą lot Asia i Oliwer. Wyszło, że to ja po raz kolejny cierpiałem z powodu zatkanych uszu, a im nic. (NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI NA TYM ŚWIECIE!!!). Wylądowaliśmy szczęśliwie. Od razu po odprawie udajemy się do autokaru, który zawiezie nas do hotelu. Wszystko OK. Znaleźliśmy się już w swoim domku i jazda coś zjeść. Okazało się, że obiad już za nami, ale zasięgnąłem języka i okazało się, że w innej restauracji na ośrodku podają pizzę, no to jazda. Zjedliśmy i rozpoczęliśmy aklimatyzację (tzn ja zacząłem) - whisky z colą. Co prawda dzień do dnia podobny, ale ciepłe morze to jest to co różni Majorkę od naszego wybrzeża. Oliwer dawał radę w morzu jak i hotelowym basenie. Oto kilka fotek z urlopu:
wtorek, 28 października 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)